Znów zaczynam od początku. Jestem ciekawa czy poddam się po raz kolejny. Ale nawet nie o to już chodzi... Raczej o to, żeby próbować do skutku, żeby nadszedł ten dzień, w którym powiem sobie - było warto! Może zataczam koło - upadam - wstaję - znów upadam - i znów wstaję, ale czy musi tak być? Przecież każde wybory należą do mnie, to ja decyduję o tym, co będę robić ze swoim życiem. Dlaczego się poddaję w takich błahych sprawach jak prowadzenie bloga, a nie mówiąc już o normalnym życiu, w którym właściwie nie robię nic produktywnego. Znam odpowiedź - z lenistwa. Chyba jestem typem osoby, która by chciała szybko, a jak nie widzi efektów od razu to odpuszcza. Bezsens, bo przecież doskonale zdaję sobie sprawę, że trzeba poczekać i sobie zapracować. W takim razie zaczynamy pracę! Nie wiem, co spowodowało znów ten nagły przypływ motywacji i chęci zmiany. Może ten świąteczny nastrój, który już bije od nas z telewizorów. A u was jak z chęciami do czegokolwiek? Nie przytłacza Was pogoda za oknem? Chyba, że lubicie wieczorki pod kocem z herbatą i dobrą książką. ;))
Czy tylko ja mam wrażenie, że stawiam za dużo przecinków?!?!
K.